Translate

01 czerwca 2012

Nowa świeżość i Zamość

Dziwny konar z nad rzeki

Wczoraj byłyśmy składać podania do szkół. Przeżycia z Zamościa mamy niezapomniane. Byłyśmy jeszcze z Kasią (oficjalnie nazywana przeze mnie Marianem )- naszą przyjaciółką. Byłyśmy w Norwidzie i LOCSM. Teraz została już nam tylko modlitwa, by nas przyjęli (+ mina kota ze Shreka). Ja i Ola idziemy na profil humanistyczno-psychologiczny , a Kaśka ekonomiczny. Kiedy zdarzy się cud i trafimy do jednego z wymarzonego liceum, zrobimy "le melanż".
2 razy zgubiłyśmy się i musiałyśmy używać Google Maps, żeby dojść tam gdzie trzeba, a Olce włączyła się nawigacja w Koszarach ("za 20 metrów skręć w lewo") i tak nas przestraszyła, że o mały włos nie zaczęłyśmy się drzeć.
Drugi raz skręciłyśmy na złą ulice i zaszłyśmy prawie pod zalew, bo Olka się bała już włączać nawigacji po ostatnich przeżyciach w Koszarach. Na całe szczęście jakimś cudem trafiłyśmy wszędzie szczęśliwie. Pod koniec "wędrówki ludu rekrutującego" na przejściach dla pieszych zaczęłyśmy gwałcić przycisk, żeby się światło nam szybciej zmieniło, co oczywiście nic nie dało. Następnym razem (za miesiąc) już będziemy wiedziały jak dojść, chociaż lepiej wziąć mapę.

 
Dodaję na specjalne życzenie Oli (sze-żu-sze-ża-sza-żu;D)